Jak wcześniej zauważyliście, nie było mnie tu przez dłuuuższy czas, tak samo jak i was :<
Mam nadzieję, że z powrotem będziecie mnie odwiedzać c:
A na początek takie króciutkie opowiadanie 'powitalne'!
"I leżałem konając pod drzewem, krew tryskała z mego uda. Zwłoki moich przyjaciół i nie znajomych leżały na ziemi. Jeszcze żywi kompani i wrogowie walczyli o wejście do rajskiego ogrodu. A ja Feramiel patrzyłem na ich bitwę, wspominając jakże słoneczny poranek.
*
Stałem wraz z Semalielem pilnując mitycznych wrót Edenu. Każdy z cherubów musiał stawić się raz w miesiąc by pilnować wrót. Każdego również kusiło, by chociaż ukradkiem spojrzeć na mistyczny Eden.
W blasku porannego słońca promienie muskały łagodnie stopy moje i mego kompana, oraz miecz w skale, który stał przed wejściem. Miał złotą, pięknie zdobioną rękojeść, , oraz drobinki kryształków.
-Nie wiem po cóż pilnować, tych wrót. Tu jest tak spokojnie- mruknął Semaliel.
-Jak Pan każe, tak ma być, drogi przyjacielu!-odparłem.
-Ty masz swoje korzyści ze stania tutaj-cherub lubił obgadywać innych aniołów, demonów,a jego największą atrakcją było obgadywanie właśnie mnie.
Może i miałem z tego jakieś korzyści, ale co do tego temu grubemu Semalielowi. Niech sam znajdzie sobie jakąś korzystniejszą robotę, niż obżeranie się ciastkami.
Ciszę, przerwało zadęcie w róg. Nie był to przedmiot anielski, dochodził z piekieł. Coś się szykowało, wysłałem swoją Helię, sowę, z listem, w którym nawoływałem wojska Michaela oraz jego samego.
Zza drzew rosnących przy wrotach wyłoniły się pomniejsze oddziały demonów, na czele z ...Aż mnie wtedy oniemiało, sam Niosący Światło, szedł w naszą stronę.
-Lucyferze, czego od nas chcesz?-wykrzyknąłem.
-Od was otyłe cherubinki? Nic. Ale chcę dostać się tam - wskazał palcem raj- Moje wielkie marzenie, więc możecie mnie wpuścić, a opóźnię wasz zgon, lub zabiję was od razu!
-Panie to prawie to samo-mruknął jeden z demonów.
-Zamknij się, Slaider!-ryknął.
Rozległ się tętent kopyt, i wojska anielskie wyjechały wprost na nas.
-Michaszek?!-zaśmiał się Lucyfer-Jakże się cieszę z naszego spotkania!
-Nie mogę powiedzieć o tym tego samego, Świeco!
Odziały Lucyfera zaatakowały armię aniołów, sam włączyłem się w tornado bitwy. Wyjąłem swój miecz, i zaatakowałem jednego z demonów, pchnąłem mój miecz pod jego żebra, on upadł konając. Napojony zwycięstwem z pierwszym przeciwnikiem, zabrałem się za drugiego. I tak trwała wyrównana walka.
Mój udział w tej bitwie, zakończył się, gdy Slaider ranił mnie w nogę, odczołgałem się kawałek, by odpocząć i zaczekać na zakończenie bitwy.
Aniołowie upadali, a Niosący Światło zbliżał się do bram Edenu, gdy zdobędzie Eden, rozpocznie się wojna między siłami dobra i zła.
A ja umierałem, patrząc na poległych. Nie nie poddam się- zaświtała mi ta myśl. Wymyśliłem, tylko jedno. Odczołgałem się w bezpieczne ustronne miejsce, gdzie nikt mnie nie zobaczy, i odleciałem jak tchórz z pola bitwy, gdzie za mnie i za przyszłe pokolenia walczyli aniołowie.
Przez resztę swojego nędznego życia żałowałem owego czynu."
Opowiadanie składa się tylko z tej części! Więc następnym wpisem, będą zapewne przygody Luke' i Grace!
Gorąco zapraszam na poprzednie wpisy, tych którzy są tu po raz pierwszy!
Do zobaczenie, i miłego dnia ;>
Świetne opowiadanie :) Czekam na następną część :) http://zwykla-dziewczyna-koniara.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka poleciła mi twojego bloga mówiąc że jest świetny niepomyliła się.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko ( nie tylko to ).
Naprawdę fajnie piszesz nadajesz się do tego.
Czy niemyślałaś żeby coś napisać ale nie na blogu tylko w swojej książce ?! Myślę że powinnaś wydać książkę.
Będę tu codziennie i masz napisać dla mnie coś fajnego pokochałam twojego bloga!
<3.
Blogumisia.
Świetnie piszesz!
OdpowiedzUsuńMasz talent!
http://yolooliwkaa.blogspot.com
Czekam na cos duszego typu białe piaski i mam nadzieje ze sie doczekam bo ty piszesz poprostu zajebiście
OdpowiedzUsuń