piątek, 31 lipca 2015

Białe Piaski cz.11

Dzisiaj, już była jedna częsc, ale jak wspomniałam, napiszę jeszczejedną, bo tamta była króciótka ;)
Zapraszam :D
"[...] Po kolacji pobiegłam do swojego pokoju, by zabrać swoje rzeczy, których było dość mało. Wyjęłam plecak, włożyłam swoje ciuchy, na tym kończył się mój ekwipunek. Ah, zapomniałam o szczotce. Zarzuciłam sobie plecak na ramię i ruszyłam w stronę drzwi. I co tam zastałam? Al'a opartego o framugę.
-Spakowałaś się, księżniczko?-spytał.
-Mhm-odparłam i ruszyłam za nim.
-Teleportujemy się prosto do mojego apartamentu.-oznajmił.
-Apartamentu?-spytałam, a on nas teleportował.
                                                                                    *
  Ten penthouse był fantastyczny. Wszystko takie nowoczesne. Białe kafelki, a w  niektórych pokojach panele. Ściany głównie pomalowane na szaro lub biało. Urządzony był w stylu minimalistycznym. Czyste, niezagracone i przestronne. Tydzień po przeprowadzce, zapytałam.
-Al?
-Tak?
-Możemy pojechać po moje rzeczy do domu Edwarda?-bardzo chciałam odzyskać utracone przedmioty, kosmetyki i ubrania.
-Okay, chodźmy.
  Zjechaliśmy windą na sam dół. Na parking. Bóg jeździł najnowszym Range Roverem. Wsiedliśmy do niego i z piskiem opon ruszyliśmy w stronę domu.
                                                                                  *
  Wysiedliśmy z auta. Stanęłam pod drzwiami. Przecież nie mam kluczy.
-Jak wejdziemy?-spytałam.
  Uśmiechnął się łobuzersko i kopnął drzwi, które wyleciały z zawiasów. Spojrzałam na niego z politowaniem.
-Fajna zabawa, co? Ale napraw to teraz.
  Weszłam, a on siłował się z drzwiami, co za bardzo mu nie wyszło, bo użył magii. Gdy skończył wziął mnie za rękę i ruszyliśmy schodami na górę. Weszliśmy do mojego zagraconego pokoju.
  Leżały tam panele ohydne panele, na ścianach leżała tapeta. Stała tu równie brzydka kanapa i biurko. Telewizor na stoliku, regał na książki.
  Ja zaczęłam się pakować, a on przysiadł na łóżku. Zabrałam ubrania, zdjęcia, które miałam w szufladzie, kosmetyki i moją szczotkę do włosów.
  Gdy skończyłam, wyszliśmy z pokoju.
-Co tam jest?-spytał.
-Pokój Edwarda-oznajmiłam. Po co ja to powiedziałam, Al teraz na pewno będzie chciał tam wejść. Ku moim oczekiwaniom, bóg pobiegł do drzwi.
-Nie..zwariowałeś, on może tam być-powiedziałam.
-On nie dotarł nawet do więzienia, umarł, gdy go podpaliłem.A teraz wstał z grobu, co? Zmartwychwstał, takie rzeczy często się u was działy?-uśmiechnął się złośliwie.
-Nie żartuj sobie. On mógł mieć jakieś niebezpieczne rzeczy.-nie odpuszczałam.
-Materiały wybuchowe? I jak wejdziemy, to wylecimy w powietrze?-śmiał się w niebo głosy.-Chodź, proszę.
-Najpierw, rozwalasz drzwi, potem chcesz jeszcze zdewastować dom?-byłam wściekła.
-Tak, czemu nie chcesz tam wejść-spytał czule, spusciłam wzrok.
-Nigdy, nie pozwalał, nam tam wchodzić-mruknęłam,a on ryknął śmiechem.
-Z ziemi, zobaczy,że ktoś wchodzi do jego pokoju? Albo lepiej, zamantował tam sobie alarm i jak ktoś mu wejdzie to przybiegnie z grobu?
-Wiem, że to głupie. No dobra chodźmy już.-i powlekłam się w stronę Al'a."
                                                                               CDN
Mam nadzieję, że się wam spodobało. Miłego wieczoru!


Białe Piaski cz.10

Witam!
Jak potoczą się losy naszysz bohaterów?
Dowiecie się już dziś :>
"[...] Obudziłam się i zauważyłam Al'a.
-O! Obudziłaś się!-podszedł do mnie i usiadł na łóżku.
-I jak? Co z Edwardem?- spytałam zaniepokojona.
-Re był wściekły na mnie za to, że się przemieniłem. Ale nie ukarał mnie, bo w końcu złapano Ed'a i jego ziomków- uśmiechnął się.-Mam dla ciebie śniadanie.
  Podszedł do małego stolik i zabrał stamtąd tacę z jedzeniem. Kanapki z serem i ogórkiem. Mniam!
Gdy postawił tacę przedemną od razu zaczęłam jeść. Zauważyłam, że Dominic się obudził.
-Hej Al. A dla mnie też masz śniadanie? -zapytał, śmiejąc się.
-Niestety, zabrakło dla ciebie- odparł, również się śmiejąc.-pójdę się przejść.
  Zdziwiło mnie to. Nigdy nie wychodził, żeby się przejść. Poszłam sie ubrać. W łazience znalazłam karteczkę, abym za godzinę przyszła do sali trenigowej. Ciekawe co Al,(bo zapewne tą karteczkę zostawił on) chciał. Nie wiem co będę robić przez tą godzinę.
  Wyszłam z łazienki postanowiłam pogadać w końcu z Hekate. Siedziała na łóżku, obrazając w placach naszyjnik z rubinem.
-Ale piękny! Z kąd go masz?-spytałam.
-Dostałam, od Dominicka, nie wiem co robić Elizabeth.-popatrzyła na mnie-Chcę z nim być, ale jestem boginią.
-Al też jest i jakoś jest ze mną, chyba.-nie byliśmy oficjalnie parą. Muszę z nim o tym pogadać.
  Przez tą godzinę rozmawiałam z Hekate. Okazało się, że ona ddostała podobną karteczkę. Więc razem wyszłyśmy do sali, zobaczyć naszych tajemniczych wielbicieli.
  Z pokoju znikła mata, a pojawił się stół, a na nim cztery nakrycia. Podeszłytśmy do niego, wymieniając spojrzenia.
  Z nikąd pojawił się Al wraz z Dominickiem. Umówili się.  Byli sprytniejsi, niż myślałam.
-Zanim przystąpimy do obiadu, chciałbym zapytać Cię Elizabeth czy nie chciałabyś ze mną zamieszkać, po ukaraniu Edwarda, dom jest wasz, więc możesz wybrać-spytał z nadzieją w głosie.
-Oczywiście!-rzuciłam mu się na szyję, a on założył mi przpiękny wisorek z księżycem.
  Domnic wyszedł wraz z Hekate porozamawiać. A my zasiedliśmy do kolacji, którą wyczrował Al. Była przepyszna. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się.
-Kiedy się przeprowadzamy?-zapytałam.
-Dzisiaj!-wykrzyknął."
                                                                              CDN
Po więcej, przyjdźcie potem! Oczywiście, dzisiaj dowiecie się gdzie zamieszkają Al' i Elizabeth!

czwartek, 30 lipca 2015

Białe Piaski cz.9

Hej, hej, witajcie!!
Co zrobi Al, gdy kara Elizabeth się zacznie? I jaka będzie to kara?  Zobaczycie już za chwilę, zapraszam ;)
"[...] Zaśmiał się diabolicznie, i ruszył w moim kierunku. Twierdzę, jest on nienormalny, chyba większość tych ludzi w sali popiera moją tezę. Wziął mnie brutalnie za rękę.
-Ruszaj się!-warknął.
-Zostaw ją, ty szajbusie!- krzyknął Al.
  Edward nic sobie z tego nie robił. Zwiesił moje więzy na hak na suficie, tak zwane podwieszanie pod sufitem. Poszedł do jednego mężczyzny i wyrwał mu z ręki bat.
-Będziesz cierpieć!-wykrzyknął i zaśmiał się.
  Strzelił po raz pierwszy w plecy. Powstrzymałam krzyk. Drugi raz, nadal nie krzyczałam, ale czułam niesamowity ból. Trzeci. Czwarty. Piąty. Koszulka zaczyna lepić się od krwi. I szósty, krzyknęłam. Ból był okropny.
-Boli? Tak ma być, teraz pokaleczymy ci te ładne nóżki.-wykrzyknął.
-Zostaw ją, bo użądzę Cię tak samo.-krzyczał Al.
-Wiesz chwilę Cie zostawię.-odparł i ruszył w kiernunku jednego z pudeł.
  Otworzył je, a ja zauważyłam jakieś kredki. Zaczął malować sobie oczy.
-Co ty robisz, durniu?-krzyknął Al.
-Robię sobie oko-odparł ze spokojem Edward.
-Chcesz, to drugie też ci zrobię-wrzasnął bóg.
-To potrzebne do rytuału.- powiedział i znów ruszył w moją stronę. Kątem oka zobaczyłam, że chłopak-bóg kipie ze złości. Ale Ed nie próżnował, przyłożył mi po nogach. Bolało, a ja krzyczałam. W tym momencie Al nie wytrzymał. Zmienił się, w swoja pierwotną postać, nieco zniekształconą.
  Miał ten sam dysk księżycowy na głowie. Był dwa razy większy, niż normalnie. W jego oczach płonął ogień i to dosłownie. Jego ciało zmieniło kolor na ciemniejszy. Miał głowę sokoła, w ręce trzymał jakiś kijaszek.
-Trzymaj się od niej z daleka-ryknął. Jego głos zmienił się. Jak z najgłębszych otchłani.Z piekieł.
Chonsu-Al cisnął w niego płomieniem. Edward płonął. Próbował, rzucać zaklęcia na boga, ale mu się nie udało.
-Ratujcie mnie, a nie tak stoicie, durnie!-ryknął Edward.
Członkowie stowarzyszenia ruszyli mu na pomoc, za pomocą zaklęć próbowali, zneutwaliować ogień, nie udało się. Al za to wziął Dominicka, Hekate, Elijaha i mnie na rękę. Wyszedł rozwalając drzwi. Odłożył nas i wrócił do pokoju. Teleportował gdzieś tych ludzi i wrócił do swojej postaci.
-Gdzie oni znikili?-zapytałam go. Chciałam rzucić mu się na szyję, ale nie pozwalały mi na to rany.
-Teleportowałem ich, do siedziby, Wielki Sfinks-podszedł do mnie i uleczył moje rany.-I tak nabroiłem- dodał tuląc mnie do piersi.
-Teleprtujmy się tam. Re będzie chciał z tobą porozmawiać.-mruknął Onuris.
-Dobrze, Hekate zostań z nimi.Niedługo wrócę, księżniczko.-szepnął i teleportował się wraz z Elijahem.
  Ruszyłam w strone pokoju. Ku mojemu zdumieniu nic nie było zniszczone. Domonic i Hekate poszli za mną. Dotralismy do pokoju.
  Poszłam wziąść zimny prysznic i przebrałam się w piżamę. Do pokoju dodano dwa łózka. Przez co wyglądał na zagracony.
-Idę się umyć-powiedział brat.
-A ja spać- i ułożyłam się wygodnie, sen przyszedł szybciej niż myślałam."
                                                                      CDN
I jak? Co stanie się dalej? Mają z głowy Edwarda, ale nie zapominajmy o zdradzonej Nut! Do zobaczenia jutro ;* Miłego dnia :>

środa, 29 lipca 2015

Białe Piaski cz.8

Hej!!
Mam tu dla was już ósma część, opowiadania. Przepraszam bardzo,że wczoraj nie było żadnego wpisu. Ale dzisiaj nadrabiamy !! Co stanie się z Elizą, Al'em i Dominickiem? Dowiecie się już teraz!
"[...] Moc Al'a uzdrawiała mnie coraz szybciej, czułam się o niebo lepiej. Al siedział jeszcze przy moim łóżku. Mogłam wstać, ale on powiedział, że mam jeszcze leżeć.
-Księżniczko, poczekaj jeszcze, jutro będziesz mogła wstać.-mruknął.
  Nie miałam co robić, więc postanowiłam się przespać, po za tym było już dobrze po północy.
                                                                                    *
  Następnego dnia, obudziłam się. Al'a nie było. Wstałam i zajrzałam do szafeczki kolo łóżka. Znajdowały się tam moje ubrania. Przebrałam się z tej wstrętnej koszuli, już po chwili wyglądałam jak należy. Postanowiłam wyjść z pokoju, doszłam do drewnianych drzwi. Ale one same się otworzyły, i jak się domyślałam stał w nich Al.
-Gdzie się wybierasz,skarbie?- spytał, głaszcząc mnie po włosach.Zabrzmiało to podejrzanie, czyżby znów wymyślił nowe przezwisko.
-Poćwiczyć-oznajamilam.
-No to chodź- wział mnie za rękę.
  Ruszyliśmy w stronę sali. Wyglądała jak zawsze, wiele sprzętów niebieska mata do walki. Ale pojawiły sie jeszcze drabinki wokół ścian. Oraz w kącie sali leżałała jakaś broń.
-Myślisz, że nas zaatakują?-zapytałam, bałam się,że zabiorą mi go.
-Napewno, pewnie szybciej niż się tego spodziewasz.- powiedział i zaczął się zmieniać.
  Jego włosy zmieniały kolor z czarnych na brązowe, jego twarz robiła się bardziej pulchna, a te zieziemskie oczy zmieniły się w paskudną zieleń. Edward-pomyślałam i rzuciłam się w stronę sterty broni. Zabrałam jakis miecz, ustawiłam sie odpowiednio, aby w razie czego odparować cios. Miecz sam w sobie był lekki, dobrze wyważony, jak dla mnie. Widać,że nie dawno ostrzony. Rękojeść była zdobiona w księżyce.
-O córeczko, chcesz ze mną walczyć? Bo twój bożek Ci nie pomoże.-powiedział i wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
  Czy był, aż tak szalony. Z jego strony to wielki błąd. Rzucilam na niego zaklęcie obezwładniające. Jego broń wyleciała z ręki. Coś było bardzo nie tak.
-Zabijesz mnie? Swojego ukochanego tatusia?- zagadnął.
-Ukochanego, byłeś okropny- zamachnełam się mieczem w jego stronę. Tak jak myślałam, cos tu nie grało, a teraz dowidziałam sie co, był chroniony zaklęciem tarczy. Mój miecz wyleciał mi z ręki, a teraz pozostała mi tylko magia. Z bronią i w walce radziłam sobie lepiej, niż z magią. była potrzebna stu procentowa cierpliwość, a ja niestety nie jestm cierpliwa.
  Skupilam się, żeby rozwalic tę jego nędzną tarczę. W tej chwili do pokoju wbiegł Al, Dominick i Hekate, ale również teleportowało się sporo osób od Edwarda.
-Zarzuciecie sieci, antymocowe, żeby nie mogli używać mocy!-wrzasnął- No już pośpieszcie się, idioci!
  Siecie oplotły moich przyjaciół, nawet mnie. wiedziałam, że nie mamy szans. A mój ojciec po prostu stanął na środku i śmiał się jak wariat.
-Al zrób coś!- krzyknełam.
-Nie mogę, my bogowie na Ziemi nie mamy takiej mocy jak w siedzibie.- mruknął.
  Bogowie Egpiscy mają swoja siedzibę? Cóż Zeus rządzi sobie na Olimpie, a Re gdzieś w swojej siedzibie? Tak jak mówię, brzmi świetnie.No i pieli zakaz przemieniania sie w swoją postać, to jasne bo głupi Re im tego zabronił.
-Elijah, popilnuj ich! -wrzasnął.
  Teraz wszyscy byliśmy związani, leżelismy obok siebie. Podszedł do nas młody chłopak, o ciemnych oczach i czarnych włosach. Miał bardzo delikatne rysy twarzy. Był bardzo młody. Tak jak każdy, z tej durnej organizacji nosił niebieski uniform.
  Edward wyszedł, wraz z połową swojej armii, zostali tylko pojedynczy żołnierze, a Elijah podszedł do nas.
-Elijah, teraz tak każesz na siebie mówic?- zagadnął Al.
-Cicho bądź-wrzasnął-, bo nas wydasz-dodał szeptem.
-Onuris, ale masz robotę, naprawdę niezłą-mruknął Al,a tamen walnął go w nos. Sporjrzałam na niego zabójczym spojrzeniem.
-Musimy się pośpieszyć, zaraz wróci Ed, i was pozabjia-wskazał na mnie i Domicka.- ale..-przerwało mu wejście Edwarda.
  Był nadzwyczajnie radosny. Nigdy go takiego nie widziałam, bo nigdy się nie uśmiechał, zawsze był ponury i gburowaty.
-No weźmy tę panienkę-wskazał na mnie Ed- będę miał tyle mocy, ile zapragnę, ale nie..-zamyslił się. Trochę to trwało za nim się odezwał.
-Chyba na początek, będę musiał ukarać was,że popsuliscie mój plan i za to,że przez te cholerne siedemnaście lat musiałem się wami zajmować. "
                                                                                 CDN
Jaką karę wymysli Edward? I co zrobi Al, gdy się zacznie? Już niedługo dowiecie się! Proszę o komentarze, bo mam ich malutko ;( I więcej wyświetleń ;) Miłego dnia ;>
 

poniedziałek, 27 lipca 2015

Białe Piaski cz.7

Cześć, ludziska!
Chcecie dowiedzieć się, czy Al'a i Elizę połączy coś więcej niż tylko przyjaźń? Jeśli tak, to zapraszam do czytania ;)
[...]-Ok-potwierdziliśmy.
  Wzięliśmy się za ręce, trochę się bałam, nigdy się nie teleportowałam. W jednej chwili byliśmy na górze, a mi było lekko niedobrze.
  Rozejrzałam się po okolicy. Na ziemi leżał złocisty piasek, jeszcze bardziej rozświetlany przez słońce. Niebo było takie błękitne, ani jednej chmurki. Nie było również, żadnej roślinności (co jest, dość oczywiste, bo byliśmy w Egipcie).Było strasznie gorąco. Nie było widać niczego, w promieniu kilkuset mil. Ale moją uwagę zwróciła budowla za mną, oczywiście na początku jej nie zauważyłam, stałam tyłem do niej. (wiem, jak można nie zobaczyć mierzącej sto czterdzieści parę metrów, budowli?). Było zbudowana z kamiennych bloków i ogromna. Jak tak patrzyłam z dołu, myślałam, że dosięga , nieba.
-Ta piramida jest zbudowana z blisko 2,3 miliona kamiennych bloków i ma masę blisko 6 milionów ton. była przeznaczona dla faraona Cheopsa, a wiecie, że niedaleko jest Wielki Sfinks?- zapytała Hekate.-A ten cały Cheops..
-Znałaś Cheopsa?- spytałam, ze zdumieniem.
-No jasne, jestem boginią-uśmiechnęła się.-pewnie chcecie pogadać, więc usiądę sobie tutaj gdzieś, wy się przejdźcie. Tylko się nie oddalajcie.
-Okay-zgodziłam się i ruszyliśmy wraz z Dominickiem ruszyliśmy.
  Szliśmy po piasku, w całkowitej ciszy. Zatrzymałam się i wzięłam do ręki piasek.
-Coś było pomiędzy tobą i Al'em?-zapytał z ciekawością brat.
  Tylko,że ja wcale nie chciałam odpowiedzieć na to pytanie. Sama nie wiedziałam, czy jaka jest odpowiedź. Chłopak całuje Cię, mówi, że go pociągasz, a potem zostawia, bo jakaś durna bogini chce Cię zabić. Na pewno jest to życie przeciętnej siedemnastolatki. Nie dodając faktu,że chłopak ma grubo ponad sześć tysięcy lat.
-Sama nie wiem. A jak Ci się z nim pracuje?- spytałam.
-Świetnie, naprawdę dobrze się z nim dogaduję. Przykro mi.- powiedział i przytulił.
  Wszystko stało się tak nagle, najpierw nasz przybrany ojciec jakby wyrósł z ziemi i strzelił w nas czymś w rodzaju strzały. Wyglądały jak normalne zwyczajne strzały, metalowy grot ślinił w blasku słońca,promień wykonany z grafitu, ale lotki wykonane były z piór jakiegoś ptaka o złocistym upierzeniu. Ah, Benu, były to ptaki uważane za duszę Re, był pierwowzorem greckiego feniksa, ale skąd do cholery, Edward wziął jego pióra.
  Ja tu o piórach, a 'ojciec' próbował nas zabić. Wycelował w stronę mojego brata. Wystrzelił, a Dominic, leżał ledwo przytomny,w ułamku sekundy rzuciłam się, aby go zasłonić. Kątem oka zobaczyłam, Hekate teleportującą się do nas. Strzała trafiła mnie w udo. Bolało, tak jakby, ktoś rozszarpał mi nogę. Jakaś trucizna była tam na pewno. Leżałam pół przytomna, jakieś dwa metry od brata.
  Zobaczyłam, jak Al pojawia się obok ojca i strzela do niego magiczną kulą. Była koloru fiołkowego, jak jego oczy. Ojciec został trafiony i w jednej chwili rozpłynął się w pył i straciłam przytomność.
                                                                           *
  Obudziłam się w łóżku, nie w swoim oczywiście, ledwo co widziałam. Zauważyłam drzwi, i ujrzałam Al'a, zamknęłam oczy, by nie zobaczył, że się obudziłam. I tak byłam strasznie osłabiona, miałam gorączkę. Resztkami sił, trzymałam się by usłyszeć co zrobi.
  Słyszałam kroki, w stronę mojego łóżka. I odgłos odsuwanego krzesła.
-Księżniczko, zawiodłem Cię-wziął moją 'bezwładną' rękę- gdybym, tylko przybył wcześniej, nie umierałabyś. A ja nie mogę Cię uleczyć, zawiadomiłem już najlepszych uzdrowicieli, oni Cię uleczą, wierzę w to. Ale gdybym mógł, cofnąć czas..Nie zostawiłbym Cię. Obudź się i nie umieraj.-poczułam jak jego łzy spływają mi po ręce.
   W głębi duszy tryumfowałam, on chyba naprawdę mnie kocha. Ale byłam smutna, bo on też był. Otworzyłam oczy.
-Nie umrę, tylko nie zostawiaj mnie- szepnęłam.
-Zostanę przysięgam, księ.., nie chcesz, żebym cię tak nazywał, no tak. Hmm, nowe przezwisko.. Muszę pomyśleć-uśmiechnął się przez zaszklone oczy.-Muffinek, będziesz moim muffinkiem.
-Czemu muffinek?-spytałam, rozbawiło mnie to.
-Bo jesteś słodka jak muffin, po za tym, po zjedzeniu muffin'a, świat staje się słodszy, a gdy ty wkroczyłaś do mojego życia, mój świat stał się bardziej słodszy, niż kiedykolwiek w życiu.
-To takie romantyczne i...-dziękuję ci losie, bo zemdlałam.
                                                                            *
  Nie otwierałam oczu, usłyszałam głos Al'a.
-Nie zostawiaj mnie, moje życie nabrało sensu, gdy w nie weszłaś, bo nigdy nie będę szczęśliwy, gdy ciebie nie będzie. Nie poradzę sobie. Zakochałem się w tobie jak Romeo w Julii. Ale w mojej opowieści zakończenie będzie szczęśliwe.
  W tym momencie ktoś wszedł do sali.
-Al ona umiera...-głos był taki znajomy.
-Nigdy, nigdy na to nie pozwolę, mam aspekt uzdrowiciela, użyję go- warknął.
-Ale nie uda ci się, może się tylko pogorszyć.
-Może być jeszcze gorzej- zapytał.
  Położył rękę na mojej ręce, szeptał zaklęcia. Po moim ciele, rozpłynął się uzdrowicielski, hmm nie wiem jak to nazwać ...prąd. Może być. Czułam się coraz lepiej, otworzyłam oczy,gorączka przechodziła. "
                                                                               CDN
 I jak? Myślicie, ze będą razem? Więcej dowiecie się jutro, lub później ;)

niedziela, 26 lipca 2015

Białe Piaski cz.6

Hejo!!
Specjalnie dla was piąta część tegoż opowiadania. Jak potoczą się losy bohaterów? Co będzie pomiędzy Al'em i Elizabeth? Dowiecie się już dziś i już teraz.
  [...]Pod koniec treningu, pomyślałam, żeby pogadać z Al'em. Szybkim krokiem podeszłam do niego, aby się nie rozmyślić.
-Hej, chciałam pogadać-mruknęłam i zamurowało mnie, gdy spojrzał na mnie tym swoim nieziemskim wzrokiem.
-Ah, pogadać..A o czym, księżniczko?-zapytał i posłał mi jeden z tych swoich powalających uśmiechów.
-Przestaniesz, mnie tak nazywać?- wkurzała mnie ta 'księżniczka'.
-Eli-minator? O świetnie! Więc o czym chcesz pogadać Eli-minatorze?
-Al!- wrzasnęłam i ruszyłam w stronę drzwi.
  Ten chłopak tak bardzo mnie irytował, a zarazem przyciągał tą tajemniczością. Ale w tym momencie wkurzył mnie i to bardzo. Gdy już otwierałam drzwi, złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Pocałował mnie w policzek. Zamarłam, znam chłopaka kilka dni, a on już mnie całuje? Ależ, ja jestem głupia.
-Znam Cię, parę dni, a ty już mnie całujesz?- spytałam.
-W pewnym sensie, tak. Pociągasz mnie i to bardzo. Ale, nie mogę się z tobą związać...-odparł,  uśmiech spełzł z jego twarzy.
-Co? Czemu?- nie wyobrażałam sobie,że to powie.
-Gdy się z tobą zwiąże, przyciągnie to uwagę zdradzonej przez Geba, Nut. Ona poluje na was. Na ciebie i Dominica. Chce się zemścić, za zdradę męża. Muszę się od ciebie odsunąć.- puścił moją rękę- zajmę się Dominickiem, będę go uczył.- i podszedł do drzwi.
-Al! Nie, czemu mi to robisz?- po moich policzkach spływały łzy.
-To wszystko dla Ciebie. Żegnaj, księżniczko-i wyszedł.
  Chłopak moich marzeń porzuca mnie, z powodu głupiej bogini nieba. Nie znam swojego ojca, który jest bogiem. Zdradził swoją żonę, która poluje na mnie i mojego brata, a mój przybrany ojciec chciał nas zabić i też na nas poluje. Brzmi świetnie!
  Rozżalona wyszłam z sali. Udałam się w stronę swojego pokoju, gdy drogę zasłoniła mi długonoga piękność. Jej ciemne, kręcone włosy spływały falami na plecy. A szmaragdowe oczy przeszywały mnie na wylot.
-Ty jesteś Elizabeth?- zapytała. Kurczę, ale ma piękny głos.
-A ty pewnie, jesteś nową dziewczyną Al'a?- wymsknęło mi się, a ona się roześmiała.
-A widzisz, zaskoczę Cię. Odpowiedź brzmi: NIE. Chonsu-Al, jest moim dobrym znajomym, ale za to twój brat mnie interesuje.
-Ah, to ty mnie wczoraj odprowadziłaś?- spytałam.
-Tak i teraz będę Cię uczyć. Niestety wolałabym Dominica, ale ty też mi wystarczysz.- odparła.-Chodź za mną.
  Poszłyśmy w stronę mojego pokoju. Piękność otworzyła drzwi i weszła, a ja za nią.
-Hathor jestem, bogini miłości i takich innych.- powiedziała-Ale teraz opowiem Ci co nieco o wierzeniach w Starożytnym Egipcie-przysiadła na łóżku, a ja obok niej
                                                                            *                                                              
  Po dwóch tygodniach wiele, już umiałam,a z Hathor zaprzyjaźniłam się. Była dla mnie jak siostra. Uczyła mnie magii i historii, była świetną nauczycielką.Tęskniłam za Al'em, bo dotąd go nie zobaczyłam. Ne pojawiał się na wspólnych śniadaniach, obiadach, czy też kolacjach. Martwiłam się, ale w końcu to bóg, poradzi sobie.
  A dzisiaj, miałam wraz z bratem wyjść na powierzchnie i trochę się przejść. Wstałam, z łóżka wcześnie rano i poszłam, wziąść zimny prysznic.Ubrałam biały t-shirt i krótkie spodenki, a na nogi założyłam japonki.
  Po chwili,do mojego pokoju, wszedł Dominic w towarzystwie Hathor. Brat podszedł i wziął mnie za rękę. Ruszyliśmy na przechadzkę. Hathor dobrze znała, podziemne tunele. Ja już mniej więcej, również się orientowałam, ale szło mi to gorzej od niej. Doszliśmy do końca korytarza.
-Wezmę, was za ręce i teleportujemy się na górę."
                                                                                     CDN
I co myślicie? Mam nadzieję, że się spodobało. Trochę odstaje od mojego oryginału, więc proszę o opinię. Jutro dostaniecie, większą dawkę wrażeń, związanych z Al'em i Elizą. Dobranoc :*
   
 

sobota, 25 lipca 2015

Białe Piaski cz.5

Hej!!Jak widzicie nową cześć opowiadania daje codziennie, ale, że dziś mi się troszeczkę nudzi to ...UWAGA, UWAGA , piąta część. Jak potoczą się losy Al'a i Elizabeth? Czy ich losy będą powiązane? I jeszcze, prawda o ojcu bliźniaków...No okay, zamieszczam, wam już ;>
"-Każdy, bogów był zamknięty, ale Amon-Re, bóg Słońca, troszkę się wkurzył, uwolnił nas, a przy okazji rozwalił parę rzeczy na Ziemi. Ale Re od razu zapowiedział, że mamy nie ujawniać mocy w obecności śmiertelników. Wiem co sobie myślicie...Ale są pewne sposoby,żeby zamknąć bogów-przerwałam mu.
-Kto was zamknął?
-No właśnie w to jest wplątany wasz ojciec. Stowarzyszenie Blackwood. Próbowali odebrać nam moce i sami nią władać. Każdy Bóg, może dobrać sobie jednego ucznia, który emanuje jakąś magią. I wy akurat emanujecie magią i to bardzo silną.
-I co mamy chronić twój tyłek, czy co?- spytałam.
-Nie, ja chcę w was uaktywnić tę moc, a przy okazji to się mi przydacie, jako dzieci, boga...
-Jakiego boga, nasz ojciec to stary, gbur, który-przerwał mi.
-Nie wasz ojciec, przynajmniej nie ten. Waszym ojcem jest Geb, bóg ziemi. Osobiście za nim nie przepadam. Ale prawda jest taka, że zdradził Nut z waszą matką.
-Na razie tyle. Powiem wam, jeszcze,że możemy wpaść do Krainy Truposzy,żeby odwiedzić waszą matkę-popatrzył na mnie.
-Kraina Truposzy?
-Kraina Umarłych!-uśmiechnął się i wyszedł.
  Po jego wyjściu, przyszła jeszcze jakaś kobieta. Zaprowadziła, mnie do pokoju. Dużo lepszego, niż tamten. A ta kobieta, sobie poszła.
  Ale pokój był fantastyczny. Wielkie, wodne łóżko, a pod nim biały puchaty dywan. Na ścianie wisiał przeogromny telewizor. W kącie stało duże biurko, a na nim laptop.I ogromna szafa. Było nawet elektryczne okno, był do niego pilot. Przełączyłam na widok lasu.Zobaczyłam jeszcze drugie drzwi, pewnie do łazienki. I położyłam się spać.
                                                                           *
  Obudziłam się. Wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czarną bluzę i jakieś czarne dresy. Przeczesałam włosy i zaplotłam je w kucyk. Z ciekawości postanowiłam, rozejrzeć się po podziemiach. Otworzyłam drzwi, stał w nich Al, oparty o framugę.
-Cześć, księżniczko. Dzisiaj zaczynamy trenować. Twój brat z moją koleżanką.
-Księżniczko?- zapytałam, posyłając mu wściekłe spojrzenie.
  Uśmiechnął się zawadiacko. Poprowadził mnie korytarzami do sali. Było w niej pełno sprzętów do ćwiczeń (tyle tu tego,że nie znam nawet nazw). Była też duża mata, do walki,chyba.
-Zaczniemy od biegów! Nie martw się ja pobiegam z tobą- i rozpoczął biegi.
  Dołączyłam do niego. Nigdy nie byłam dobra w biegach. Niestety nie związałam sznurówek, i prawie upadłam. Prawie...Al złapał mnie w tali i spojrzał mi prosto w oczy. Zarumieniłam się. A on...roześmiał się.
-Wiąż sznurówki, księżniczko.- i pocałował mnie w czoło.Postawił mnie do pionu i dalej były jakieś ćwiczenia, ale ja w ogóle nie byłam skupiona na treningu, tylko na trenerze.
                                                                               *
-Gdybym mógł, od razu bym ich zabił, a ty nie myśl, że sprzątniesz mi robotę sprzed nosa- warknął Edward, ojciec Elizabeth i Dominica."
                                                                           CDN
I jak? Komentujcie, bo nie wiem czy wam się podoba. Mam teraz nadzwyczajnie dobry humor. Więc, napisałam tak jakoś więcej. Już niedługo dowiecie się czy między Al'em i Elizabeth coś będzie.
Dobranoc :>


Białe Piaski cz.4

Hej, witam !!
Miło wam się czytało poprzednie części? Mam taką nadzieję, więc tutaj macie już czwartą część.
"[...] Obudziłam się w ciemnym pokoju. O ile w ogóle można to nazwać pokojem. Zero okien, zero... Wtedy zauważyłam drzwi. Podbiegłam i mocno w nie kopnęłam. Niestety się nie udało. Usiadłam w kącie tej 'dziury' i rozejrzałam się. Ściany i podłogi wyglądały jak w grobowcu i prycza.
  Usłyszałam trzask  zamka. Gdy drzwi się otworzyły zobaczyłam tam mojego porywacza. Wszedł do pokoju i rozsiadł się na łóżku.
-Trzeba będzie Ci wszystko opowiedzieć-mruknął.
-Gdzie jest moja rodzina?-warknęłam.
-Wysłałem ich kurierem do Rzymu- uśmiechnął się łobuzersko.
-Co?
-No ja, też myślę, że to zły pomysł. Mogą się w tych małych paczuszkach poddusić.
-Skończ, gdzie oni są?
-Opowiem Ci wszystko. O brata się nie martw, już na Ciebie czeka. Chodź ze mną, weźmiesz prysznic, do*taniesz jakieś ciuchy.
  Niechętnie się zgodziłam i wyszliśmy. Prowadził mnie krętymi korytarzami. W końcu doszliśmy do drzwi.
-Wejdź ja poczekamdochyba, że chcesz, żebym poszedł z tobą.
  Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie i weszłam do środka. Co ten idiota sobie myśli, że może mieć pierwszą lepszą. Pewnie tak skoro jest taki przystojny...
  Pokój do, którego weszłam okazał się łazienką. Na podłogach leżały białe kafelki, tak samo jak na ścianach. Stała tam wielka wanna oraz prysznic. Otworzyłam jedną z szafek. Było w niej pełno kosmetyków. Szampony, płyny do kąpieli i dużo innych. W drugiej z szafek były perfumy.
  Wzięłam kąpiel i poszłam się ubrać. Znalazłam również szafkę z ciuchami. Wygrzebałam z niej czarną koszulę i jeansy, wolałam zostać przy swojej bieliźnie. Uczeszałam włosy i spiełam je w kucyk. Pożegnłam się z nieziemską łazienką i wyszłam
-Ładnie wyglądasz- powiedział.
  Powinno mnie to zdenerwować, porwał mnie i brata, ale uśmiechnęłam się.
Znów szliśmy ciemnymi korytarzami. Po kilku minutowej przechadzce doszliśmy do wielkiego salonu.
  Wyglądał prawie tak samo jak nasz salon. Tylko tutaj było bardziej, wesoło. Ja chyba zwariowałam. Porwali mnie, a ja myślę, że salon, który jest jakby moim więzieniem (wiem głupio brzmi) jest miły i przytulny.
- Elizabeth!!!
- Dominic!!- podbiegłam usiąść obok niego.
  Al usiadł naprzeciwko nas.
-Wszystko odpowiedziałem Domincowi, a on się zgodził, więc kolej na Ciebie.- powiedział Al.
-I nie przerywaj mi.- mruknął -Jesteśmy w Egipcie pod piramidą Cheopsa - spojrzał na mnie groźnie, gdyż chciałam coś powiedzieć.
-To może być trudne... Ale ja jestem bogiem księżyca według mitologii Egipskiej.
  To jakiś pomyleniec-pomyślałam. Nagle niego rozbrysło ciemne światło. Zmienił się... Na głowie miał dysk księżycowy, był ubrany w białe szaty, twraz miał całkowicie odmienioną. Po chwili unosiłam się nad ziemią. Upadłam, a on zmienił się człowieka."
                                   CDN
Jutro lub jeszcze dziś. Dowiecie się prawdy o ojcu rodzeństwa. Myślę, że wam się spodoba ;)

piątek, 24 lipca 2015

Opowiadanie Białe Piaski cz.3

Witam !!!
Chyba miło wam się czytało pozostałe części Białych Piasków? Jeśli, chcecie znać dalsze losy Elizabeth i Al'a...To tutaj zamieszczam wam już trzecia część ;> Miłego czytania!
"[...]Doszliśmy do mojego domu. Ojca jeszcze nie było. Pewnie poszedł do sklepu, bo dzisiaj miał wolne. Chłopak powiedział, że musi się z nim spotkać. Poszłam zrobić herbatę.
  Dom był całkiem niezły. Ciemne panele w salonie i cegła na jednej ścianie. Reszta była pomalowana na szaro, oraz skórzane kanapy. Wszystko tutaj było bardzo nowoczesne, telewizor plazmowy, i inne sprzęty, ale wyjątek stanowił pokój ojca. Nie pozwalał nam tam wchodzić. Raz złamałam tę zasadę.
  Było to jeden dzień po przeprowadzce. Ojca nie było, brata również. Coś podkusiło mnie,aby tam wejść. Na ścianach było pełno napisów (w stylu hieroglifów) ,oraz pełno pentagramów narysowane podejrzaną substancją o krwistym kolorze (krew?!). Za bardzo się bałam, aby wejść dalej. Wrzasnęłam i uciekłam w popłochu.
  Gdy robiłam herbatę, myślałam, skąd ten nieziemski chłopak zna takiego gbura jak mój ojciec. Moje rozmyślania przerwał trzask zamykanych drzwi. Stanął w progu i zobaczył,że Al siedzi w salonie.
-Hej, ojciec to jest..-tu przerwał mi i uderzył mnie w twarz.
-Wiem kto to jest. Po co przylazłeś? Jak zdołałeś się uwolnić? Ha, wiem zapiski, co?
-Ależ, pomyliłeś się drogi kolego, o ile wiesz wszystkie papiery zostały spalone, ale my znaleźliśmy inny sposób..
-Jaki?
-Nie myśl, że ci powiem.
W tym momencie wszedł Dominic.
-Uciekaj!- krzyknęłam.
  Nie pytając się o nic próbował otworzyć drzwi- nie udało się.
-Nie masz co próbować!
-Nie zabierzesz tych głupich bachorów, są mi potrzebni do innych celów!-wrzasnął ojciec.
-Co chcesz z nami zrobić?- skierowałam to do Al'a.
-Nie muszę się nikomu spowiadać, po za tym..-ojciec rzucił się na niego.
  Chłopak przywalił mu pięścią w twarz. Krew z jego nosa rozbryzgała się na ścianach.
Nagle ojciec poderwał się magicznie w górę i walnął głową w sufit. I tak fajnie się to skończyło, że zemdlałam"
                                                                     CDN
Mam nadzieję,że się podobało. Już niedługo dowiecie się gdzie Elizabeth została uwięziona, przez tajemniczego Al'a. I do jakich celów chce on ją wykorzystać!

czwartek, 23 lipca 2015

Opowiadanie cz.2 Białe Piaski

Hej!
Wymyśliłam nazwę dla tego opowiadania. Dziwna, wiem..A tutaj zamieszczam wam drugą już część tych Białych Piasków ;>
"[...] Widok jednego z nich przykuł moją uwag. Miał czarne, lekko kręcone włosy i fiołkowe oczy. Był wysportowany, i to naprawdę nieźle. Świetnie wyglądał w tej koszulce. 
-Ej Eliza na co ty tak patrzysz? Ah...Al, co?
-Że co? Jaki Al?
Zamyśliłam się. Oh Al tu idzie..Co?Al tutaj idzie,boże zbliża się...!!?
-Ty jesteś Elizabeth Moon? Czy tak?
-Ych..No ...tak-zająknęłam się.
-Wiesz co zaprowadzę cię, pod salę biologiczną.-oznajmił.
-Wiesz chyba sam trafię-odparłam.
-Nalegam.
  Odprowadził mnie pod salę. Gdy weszłam nikogo jeszcze nie było.A tak w ogóle to co ten mega przystojny chłopak sobie wyobrażał..?Moje rozmyślania przerwał widok chłopaka na końcu klasy. Był tęgi i miał wyjątkowo mało włosów. Ale lepiej nawiązywać przyjaźnie, czyż nie?
-Cześć jestem Elizabeth Monn, ale mów mi Liz, a ty jak masz na imię?
-Neville, może usiądziesz ze mną?
-Jasne. Miło mi.-uśmiechnęłam się do niego.
  Nadeszła klasa. Rozpakowałam się i otwierając piórnik zauważyłam mały liścik:
'Poczekam na Ciebie po lekcjach. Przed szkołą. 
                                                                             Al'
                                                                              *
  Po lekcjach poszłam pod szkołę. Al już czekał.
-No,a czemu miałabym Ci pokazywać gdzie mieszkam?
-Dobrze wiem gdzie mieszkasz. Idę się spotkać z twoim ojcem.
-Znasz go?
-Aż za dobrze-odburknął szorstko.
  Mijały minuty. On się nie odzywał i ja też nie miałam zamiaru."
                                                                    CDN

Opowiadanie cz.1

Hej!
Zamieszczam wam tutaj moje pierwsze opowiadanie. Mam nadzieję,że się wam spodoba. I nie zapominajcie komentować ;*
" -Elizabeth, wstawaj - woła ojciec.
Z ociąganiem wyszłam z łóżka. Dziś idę do nowej szkoły, po przeprowadzce.
-Obudź brata-krzyknął.
-Już-odparłam.
  Czy on w końcu przestanie tak marudzić-pomyślałam. Tylko rozkazy, bo to w końcu jego domena.Mój okropny brat bliźniak, sam obudził się po tym jak ojciec zaczął wydzierać się na cały regulator. Jesteśmy do siebie strasznie podobni. Mamy intensywnie zielone oczy, oraz brązowe włosy. Moje sięgają mi do pasa, jego są dużo krótsze.
  -Czego on się tak drze?-mruknął
Podeszłam do szafy i wybrałam jeansy oraz bordową koszulę. Pobiegłam do łazienki, żeby zdążyć przed Dominic'em. Wzięłam zimny prysznic, ubrałam się i zabrałam plecak. Zeszłam na dół. Umm, naleśniki. Gdy mama jeszcze żyła zawsze robiła je na śniadanie. Umarła rok temu, w katastrofie lotniczej. Ale w domu nie często o niej nie mówiliśmy. Ojciec nie chciał przywoływać wspomnień.
-Pośpiesz się-warknął i podał mi kanapki.
-A te naleśniki?-zapytałam.
-Nie dla was.
  Wyrwałam mu z ręki kanapki i wyszłam. Postanowiłam poczekać na brata przed domem. Po chwili wkurzony wyszedł z domu. Mruczał pod nosem coś o naleśnikach i idiotach.
-O czekasz na mnie.
  Ruszyliśmy na autobus. Mieszkaliśmy przy przystanku. Sprawdziłam rozkład. Autobus właśnie wyłaniał się zza zakrętu. Wsiadłam za bratem. Ja skasowałam bilety, a on zajął nam miejsca przy oknie. Prawie nie było ludzi.
  Po około dwudziestu minutach byliśmy już w szkole. Liceum do, którego mieliśmy chodzić z zewnątrz było naprawdę brzydkie. Ze ścian odpadał tynk, w niektórych oknach było widać pęknięcia.
No pięknie, niech jeszcze pokażą się jakieś ćpuny to będzie  piękny dzień-pomyślałam.
  Weszliśmy do odrapanego gmachu szkoły. W środku było o wiele lepiej. Ściany pomalowane na zielono, a podłogę zdobiły białe płytki. Uczniowie chodzili i rozmawiali.
-Elizabeth?- ktoś zapytał.
Obróciłam się i zobaczyłam moją najlepszą przyjaciółkę, sprzed paru lat.Ona też się przeprowadziła gdy chodziłyśmy do podstawówki, Była chudą blondynką, o jasno niebieskich oczach. Włosy nosiła uczesane w misterny kok. Widać,że trochę przypakowała.
-Angela, to ty?
-Nie Hugo.- przytuliła mnie mocno.
-Myślałam,że cię już nie zobaczę. Musisz dziś do mnie przyjść.
-No jasne, rodzice wyjechali, więc mam wolny czas. Ja mam teraz biologię, a ty?
-Też.
  Usłyszałam głośny odgłos zamykanych drzwi. Obróciłam się i zobaczyłam trójkę wysportowanych chłopaków. "
  CDN
Tylko mam problem jak nazwać to opowiadanie. Proszę o pomysły w komentarzach ;>

Witam ;>

Hej !!
Witam na tym blogu będą zamieszczane moje opowiadania.
Będę się podpisywać April. Mam nadzieję ,że wam się spodoba ;>
Miłego czytania c;