poniedziałek, 27 lipca 2015

Białe Piaski cz.7

Cześć, ludziska!
Chcecie dowiedzieć się, czy Al'a i Elizę połączy coś więcej niż tylko przyjaźń? Jeśli tak, to zapraszam do czytania ;)
[...]-Ok-potwierdziliśmy.
  Wzięliśmy się za ręce, trochę się bałam, nigdy się nie teleportowałam. W jednej chwili byliśmy na górze, a mi było lekko niedobrze.
  Rozejrzałam się po okolicy. Na ziemi leżał złocisty piasek, jeszcze bardziej rozświetlany przez słońce. Niebo było takie błękitne, ani jednej chmurki. Nie było również, żadnej roślinności (co jest, dość oczywiste, bo byliśmy w Egipcie).Było strasznie gorąco. Nie było widać niczego, w promieniu kilkuset mil. Ale moją uwagę zwróciła budowla za mną, oczywiście na początku jej nie zauważyłam, stałam tyłem do niej. (wiem, jak można nie zobaczyć mierzącej sto czterdzieści parę metrów, budowli?). Było zbudowana z kamiennych bloków i ogromna. Jak tak patrzyłam z dołu, myślałam, że dosięga , nieba.
-Ta piramida jest zbudowana z blisko 2,3 miliona kamiennych bloków i ma masę blisko 6 milionów ton. była przeznaczona dla faraona Cheopsa, a wiecie, że niedaleko jest Wielki Sfinks?- zapytała Hekate.-A ten cały Cheops..
-Znałaś Cheopsa?- spytałam, ze zdumieniem.
-No jasne, jestem boginią-uśmiechnęła się.-pewnie chcecie pogadać, więc usiądę sobie tutaj gdzieś, wy się przejdźcie. Tylko się nie oddalajcie.
-Okay-zgodziłam się i ruszyliśmy wraz z Dominickiem ruszyliśmy.
  Szliśmy po piasku, w całkowitej ciszy. Zatrzymałam się i wzięłam do ręki piasek.
-Coś było pomiędzy tobą i Al'em?-zapytał z ciekawością brat.
  Tylko,że ja wcale nie chciałam odpowiedzieć na to pytanie. Sama nie wiedziałam, czy jaka jest odpowiedź. Chłopak całuje Cię, mówi, że go pociągasz, a potem zostawia, bo jakaś durna bogini chce Cię zabić. Na pewno jest to życie przeciętnej siedemnastolatki. Nie dodając faktu,że chłopak ma grubo ponad sześć tysięcy lat.
-Sama nie wiem. A jak Ci się z nim pracuje?- spytałam.
-Świetnie, naprawdę dobrze się z nim dogaduję. Przykro mi.- powiedział i przytulił.
  Wszystko stało się tak nagle, najpierw nasz przybrany ojciec jakby wyrósł z ziemi i strzelił w nas czymś w rodzaju strzały. Wyglądały jak normalne zwyczajne strzały, metalowy grot ślinił w blasku słońca,promień wykonany z grafitu, ale lotki wykonane były z piór jakiegoś ptaka o złocistym upierzeniu. Ah, Benu, były to ptaki uważane za duszę Re, był pierwowzorem greckiego feniksa, ale skąd do cholery, Edward wziął jego pióra.
  Ja tu o piórach, a 'ojciec' próbował nas zabić. Wycelował w stronę mojego brata. Wystrzelił, a Dominic, leżał ledwo przytomny,w ułamku sekundy rzuciłam się, aby go zasłonić. Kątem oka zobaczyłam, Hekate teleportującą się do nas. Strzała trafiła mnie w udo. Bolało, tak jakby, ktoś rozszarpał mi nogę. Jakaś trucizna była tam na pewno. Leżałam pół przytomna, jakieś dwa metry od brata.
  Zobaczyłam, jak Al pojawia się obok ojca i strzela do niego magiczną kulą. Była koloru fiołkowego, jak jego oczy. Ojciec został trafiony i w jednej chwili rozpłynął się w pył i straciłam przytomność.
                                                                           *
  Obudziłam się w łóżku, nie w swoim oczywiście, ledwo co widziałam. Zauważyłam drzwi, i ujrzałam Al'a, zamknęłam oczy, by nie zobaczył, że się obudziłam. I tak byłam strasznie osłabiona, miałam gorączkę. Resztkami sił, trzymałam się by usłyszeć co zrobi.
  Słyszałam kroki, w stronę mojego łóżka. I odgłos odsuwanego krzesła.
-Księżniczko, zawiodłem Cię-wziął moją 'bezwładną' rękę- gdybym, tylko przybył wcześniej, nie umierałabyś. A ja nie mogę Cię uleczyć, zawiadomiłem już najlepszych uzdrowicieli, oni Cię uleczą, wierzę w to. Ale gdybym mógł, cofnąć czas..Nie zostawiłbym Cię. Obudź się i nie umieraj.-poczułam jak jego łzy spływają mi po ręce.
   W głębi duszy tryumfowałam, on chyba naprawdę mnie kocha. Ale byłam smutna, bo on też był. Otworzyłam oczy.
-Nie umrę, tylko nie zostawiaj mnie- szepnęłam.
-Zostanę przysięgam, księ.., nie chcesz, żebym cię tak nazywał, no tak. Hmm, nowe przezwisko.. Muszę pomyśleć-uśmiechnął się przez zaszklone oczy.-Muffinek, będziesz moim muffinkiem.
-Czemu muffinek?-spytałam, rozbawiło mnie to.
-Bo jesteś słodka jak muffin, po za tym, po zjedzeniu muffin'a, świat staje się słodszy, a gdy ty wkroczyłaś do mojego życia, mój świat stał się bardziej słodszy, niż kiedykolwiek w życiu.
-To takie romantyczne i...-dziękuję ci losie, bo zemdlałam.
                                                                            *
  Nie otwierałam oczu, usłyszałam głos Al'a.
-Nie zostawiaj mnie, moje życie nabrało sensu, gdy w nie weszłaś, bo nigdy nie będę szczęśliwy, gdy ciebie nie będzie. Nie poradzę sobie. Zakochałem się w tobie jak Romeo w Julii. Ale w mojej opowieści zakończenie będzie szczęśliwe.
  W tym momencie ktoś wszedł do sali.
-Al ona umiera...-głos był taki znajomy.
-Nigdy, nigdy na to nie pozwolę, mam aspekt uzdrowiciela, użyję go- warknął.
-Ale nie uda ci się, może się tylko pogorszyć.
-Może być jeszcze gorzej- zapytał.
  Położył rękę na mojej ręce, szeptał zaklęcia. Po moim ciele, rozpłynął się uzdrowicielski, hmm nie wiem jak to nazwać ...prąd. Może być. Czułam się coraz lepiej, otworzyłam oczy,gorączka przechodziła. "
                                                                               CDN
 I jak? Myślicie, ze będą razem? Więcej dowiecie się jutro, lub później ;)

6 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe opowiadanie :) Powodzenia w dalszym pisaniu :)
    http://bymikabloog.blogspot.com/2015/07/latoczyli-spotykanie-sie-z-przyjaciomi.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne opowiadanie <3... Oby byli razem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa część :)
    http://pineapplealexxx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie napisane :)
    Zapraszam do mnie
    http://kaamccia-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne. Polecam tym którzy tego nieczytali. Wpadajcie na mój opowiadaniarose.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń