środa, 29 lipca 2015

Białe Piaski cz.8

Hej!!
Mam tu dla was już ósma część, opowiadania. Przepraszam bardzo,że wczoraj nie było żadnego wpisu. Ale dzisiaj nadrabiamy !! Co stanie się z Elizą, Al'em i Dominickiem? Dowiecie się już teraz!
"[...] Moc Al'a uzdrawiała mnie coraz szybciej, czułam się o niebo lepiej. Al siedział jeszcze przy moim łóżku. Mogłam wstać, ale on powiedział, że mam jeszcze leżeć.
-Księżniczko, poczekaj jeszcze, jutro będziesz mogła wstać.-mruknął.
  Nie miałam co robić, więc postanowiłam się przespać, po za tym było już dobrze po północy.
                                                                                    *
  Następnego dnia, obudziłam się. Al'a nie było. Wstałam i zajrzałam do szafeczki kolo łóżka. Znajdowały się tam moje ubrania. Przebrałam się z tej wstrętnej koszuli, już po chwili wyglądałam jak należy. Postanowiłam wyjść z pokoju, doszłam do drewnianych drzwi. Ale one same się otworzyły, i jak się domyślałam stał w nich Al.
-Gdzie się wybierasz,skarbie?- spytał, głaszcząc mnie po włosach.Zabrzmiało to podejrzanie, czyżby znów wymyślił nowe przezwisko.
-Poćwiczyć-oznajamilam.
-No to chodź- wział mnie za rękę.
  Ruszyliśmy w stronę sali. Wyglądała jak zawsze, wiele sprzętów niebieska mata do walki. Ale pojawiły sie jeszcze drabinki wokół ścian. Oraz w kącie sali leżałała jakaś broń.
-Myślisz, że nas zaatakują?-zapytałam, bałam się,że zabiorą mi go.
-Napewno, pewnie szybciej niż się tego spodziewasz.- powiedział i zaczął się zmieniać.
  Jego włosy zmieniały kolor z czarnych na brązowe, jego twarz robiła się bardziej pulchna, a te zieziemskie oczy zmieniły się w paskudną zieleń. Edward-pomyślałam i rzuciłam się w stronę sterty broni. Zabrałam jakis miecz, ustawiłam sie odpowiednio, aby w razie czego odparować cios. Miecz sam w sobie był lekki, dobrze wyważony, jak dla mnie. Widać,że nie dawno ostrzony. Rękojeść była zdobiona w księżyce.
-O córeczko, chcesz ze mną walczyć? Bo twój bożek Ci nie pomoże.-powiedział i wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
  Czy był, aż tak szalony. Z jego strony to wielki błąd. Rzucilam na niego zaklęcie obezwładniające. Jego broń wyleciała z ręki. Coś było bardzo nie tak.
-Zabijesz mnie? Swojego ukochanego tatusia?- zagadnął.
-Ukochanego, byłeś okropny- zamachnełam się mieczem w jego stronę. Tak jak myślałam, cos tu nie grało, a teraz dowidziałam sie co, był chroniony zaklęciem tarczy. Mój miecz wyleciał mi z ręki, a teraz pozostała mi tylko magia. Z bronią i w walce radziłam sobie lepiej, niż z magią. była potrzebna stu procentowa cierpliwość, a ja niestety nie jestm cierpliwa.
  Skupilam się, żeby rozwalic tę jego nędzną tarczę. W tej chwili do pokoju wbiegł Al, Dominick i Hekate, ale również teleportowało się sporo osób od Edwarda.
-Zarzuciecie sieci, antymocowe, żeby nie mogli używać mocy!-wrzasnął- No już pośpieszcie się, idioci!
  Siecie oplotły moich przyjaciół, nawet mnie. wiedziałam, że nie mamy szans. A mój ojciec po prostu stanął na środku i śmiał się jak wariat.
-Al zrób coś!- krzyknełam.
-Nie mogę, my bogowie na Ziemi nie mamy takiej mocy jak w siedzibie.- mruknął.
  Bogowie Egpiscy mają swoja siedzibę? Cóż Zeus rządzi sobie na Olimpie, a Re gdzieś w swojej siedzibie? Tak jak mówię, brzmi świetnie.No i pieli zakaz przemieniania sie w swoją postać, to jasne bo głupi Re im tego zabronił.
-Elijah, popilnuj ich! -wrzasnął.
  Teraz wszyscy byliśmy związani, leżelismy obok siebie. Podszedł do nas młody chłopak, o ciemnych oczach i czarnych włosach. Miał bardzo delikatne rysy twarzy. Był bardzo młody. Tak jak każdy, z tej durnej organizacji nosił niebieski uniform.
  Edward wyszedł, wraz z połową swojej armii, zostali tylko pojedynczy żołnierze, a Elijah podszedł do nas.
-Elijah, teraz tak każesz na siebie mówic?- zagadnął Al.
-Cicho bądź-wrzasnął-, bo nas wydasz-dodał szeptem.
-Onuris, ale masz robotę, naprawdę niezłą-mruknął Al,a tamen walnął go w nos. Sporjrzałam na niego zabójczym spojrzeniem.
-Musimy się pośpieszyć, zaraz wróci Ed, i was pozabjia-wskazał na mnie i Domicka.- ale..-przerwało mu wejście Edwarda.
  Był nadzwyczajnie radosny. Nigdy go takiego nie widziałam, bo nigdy się nie uśmiechał, zawsze był ponury i gburowaty.
-No weźmy tę panienkę-wskazał na mnie Ed- będę miał tyle mocy, ile zapragnę, ale nie..-zamyslił się. Trochę to trwało za nim się odezwał.
-Chyba na początek, będę musiał ukarać was,że popsuliscie mój plan i za to,że przez te cholerne siedemnaście lat musiałem się wami zajmować. "
                                                                                 CDN
Jaką karę wymysli Edward? I co zrobi Al, gdy się zacznie? Już niedługo dowiecie się! Proszę o komentarze, bo mam ich malutko ;( I więcej wyświetleń ;) Miłego dnia ;>
 

2 komentarze:

  1. Wow! Przeczytałam do końca i muszę powiedzieć szczerze, że jestem miło zaskoczona! Masz talent, tak trzymaj!

    http://queen-of-moon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe :)
    http://madameclaudietta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń