niedziela, 11 października 2015

Zjadacz Snów cz.15

Hej,hej!
Zapraszam was na piętnastą część ;)
Komentujcie!
"[...] Następnego dnia, myślałem już tylko o urodzinach Grace. Nie mogłem się ich doczekać, pamiętałem jeszcze wczorajszy dzień, gdy była taka zadowolona z tej niebieskiej sukienki.
  Opowiedziałem cioci o urodzinach, na co ta wyjęła z szafy mój garnitur, w którym miałem pójść na przyjęcie. Zapakowała mi nawet prezent w ładną torebkę.
  Jarred u mnie nocował, wiec mniej stresowałem się dzisiejszym dniem. Miałem powiedzieć Grace, że się w niej zakochałem, a tak przynajmniej zaplanowałem. Przed snem ubrałem się w garnitur.
-Powodzenia Luke!- mruknął Jarred.
                                              *
  Stałem przed wejściem do sali balowej. Wszedłem. Zewsząd grała muzyka, a pomieszczenie było przystrojone balonami, na stołach stały różnorodne potrawy. Mięsa, sery, a nawet słodycze.
  Zobaczyłem Grace, wyglądała tak pięknie, włosy miała rozpuszczone , a sama była ubrana w suknię, którą jej podarowałem.
-Luke, znalazłam kryjówkę Zjadacza! Podczas imprezy wymkniemy się tam.- wyszeptała mi do ucha.
  Nie mogłem się doczekać, aż odkryjemy kto się za tym kryje.
   Gdy grano balladę, poprosiłem ją do tańca.  Świetnie tańczyła.
-Teraz- mruknęła.
  Pobiegliśmy w stronę drzwi. Dziewczyna złapała mnie za rękę i poprowadziła w stronę kolejnych drzwi.  Otworzyła je za pomocą klucza ze skrzyni, którą znaleźliśmy.
  Byliśmy w małym pomieszczeniu, był tam otwór, prowadzący do kryjówki. Najpierw wszedłem ja, gdybym miał ją osłonić, drugim powodem była sukienka.
  Byłem w jaskini, stał tam pal. Na ścianach były porozwieszane zdjęcia Grace i jej rodziców, pod fotografiami były notatki.
   Dziewczyna nie zgrabnie wygramoliła się z przejścia, śmiech rozległ się z końca pokoju.
- W końcu się was doczekałem!- z cienia wyszedł... Nie mogłem się nadziwić, on pomagał mi, opowiadał, zorganizował wszystko. To kamerdyner.
  Podniósł ręce do góry i liny, które miał przy sobie zacisnęły się wokół moich nadgarstków. Przywiązał mnie do pala.
-Doczekałem, się! Zabiję ciebie i ją. - wykrzyknął.
-Czemu to robisz?- zapytałem.
-Jej matka nie pozostawiła mi wyboru- w tym momencie cisnął we mnie zaklęciem.
  Długie macki zbliż

ały się mojej twarzy. Ale Grace skoczyła i uratowała mnie, to ją zabił.
  W moim ciele wybuchł wulkan gniewu, podczas gdy on zanosił się śmiechem ja rozprułem liny i rzuciłem się na niego.
  Moje knykcie zacisnęły się na jego pulchnej szyi. Przed śmiercią, zdążył  przejechać sztyletem po moim policzku.
  Pobiegłem do dziewczyny i wziąłem ją  w ramiona.
-Kocham Cię, nie możesz teraz umrzeć. Pozbyłem się go! Widzisz?- przyciągnąłem jej martwe oblicze do mojego ciała.
-Tak Luke, też cię..- jej martwą twarz rozpromienił uśmiech. Umarła w moich ramionach. Byłem zrozpaczony, płakałem nad jej ciałem.
  Przytuliłem ją, i obudziłem się"
 I jak? Mam nadzieję, że się wam spodobało ;)
Napiszę następną opowiadanie, a potem następną część tego.
Komentujcie! Miłego wieczoru!

1 komentarz: