niedziela, 2 sierpnia 2015

Białe Piaski cz.12

Hej,hej!
Dziś dowiecie się co Al i Eliza znaleźli w pokoju Edwarda :D
Zapraszam!
"[...] Nigdy tu nie byłam. Sama nie odważyłabym się wejść. Chociaż przeszkadzał mi fakt, że Al śmiał się pod nosem.
   W pokoju było bardzo, ale to bardzo brudno.
-Chyba często tu nie sprzątał.-skomentował bóg.
-Nie wiem, jak możesz śmiać się w obliczu zagrożenia.-powiedziałam.
-Ja nie widzę żadnych zagrożeń. Alarmów, łażących trupów czy może ładunków wybuchowych.
   W pomieszczeniu panował zaduch, na ścianach widniały jakieś hieroglify, a podłoga była brudna. I śmierdziało. Al poszedł dalej rozejrzeć się.
-Wiesz, że on trzymał tu tego stwora podobnego do feniksa?-spytał Al.
-Benu? Nie, a znalazłeś go?-odpowiedziałam pytaniem, na pytanie.
-Tak,chodź zobacz.
  Poszłam obejrzeć znalezisko boga. W klatce ogromnej i brudnej klatce siedział benu(pierwowzór greckiego feniksa), wychudły i odwodniony.
-Al, musimy go stąd zabrać, zdechnie w takich warunkach?-rzekłam.
-Okay, ale to twój ptaszek, czy czym on tam jest. Ale narazie rozejrzyjmy się.
   Poszłam rozejrzeć się. Znalazłam kulę do wróżenia.
-O, Edd sobie wróżył. Ciekawe czy przewidział, że pójdzie do piachu. A znalazłaś jakieś alarmy-spytał, z przekąsem.
  Zignorowałam go i szukałam dalej. Wszystko co znaleźliśmy spakowaliśmy do torby.
-Po auto wrócę, później. Bo tego ptaszyska tam nie zapakujemy.-ścisnął w dłoni uchwyt od klatki i wziął mnie za rękę. Po chwili byliśmy już w domu.
-Niezły ma ten pokoik, może sam sobie taki urządzę.
   Rozpakowaliśmy i przejrzeliśmy wszystkie przedmioty z pokoju. Nic ciekawego tam nie było. Włożyliśmy wszystko do kufra, potem Al poszedł zająć się benu. Było już po dwudziestej pierwszej, więc wzięłam prysznic i ułożyłam się do łóżka.
                                                                                 *
  Rano śniadanie już czekało. Zjadłam, a Al oznajmił, że będę mogła zobaczyć się z matką, bo odwiedzimy Krainę Umarłych (dziwnie brzmi).
   Teleportowaliśmy się na niewielki cmentarz. Stało tam również nieduży budynek. Do, którego weszliśmy.
-Ozyrysie, wpuść nas, Ozyrysie, Ozyrysie!-krzyknął Al.
-Czy to nam w czymś pomoże.-spytałam, wątpię, żeby gadanie do ścian maiło w czymkolwiek pomóc.
-|Nie, myślałem, że się nabierzesz.-po czym stuknął w parę cegieł, a przed nami otworzyły się drzwi.
  Weszliśmy przez nie schodami w dół, było bardzo ciemno. Bóg użył magii, a na jego ręce ukazała się świetlista kula. Zrobiłam to samo. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Coś się poruszyło.
-Co to?-spytałam.
-O, Ozi nie schował swojego zwierzaczka, trzeba było go zawiadomić,że wpadniemy. To Ammit, pożera dusze, czy tam serca.Wiej!-krzyknął, gdy Ammit zaczęła nas gonić.
-Nie możesz czegoś zrobić, jesteś bogiem, do cholery-krzyknęłam.
-Moja magia tu nie działa! Zawiadomię Ozyrysa-biegliśmy  wzdłuż korytarzy, a Al wyciągnął telefon.
-Nie możesz tego zrobić telepatycznie?
-Czy jak wyglądam na wampira?'
                                                                           CDN
I jak się wam podobało? Czy Ozyrys im pomoże? To już jutro! Miłego dnia!


4 komentarze:

  1. świetny blog i ciekawe opowiadanko naprawdę :) obsrwuję
    jak interesuje cię literatura, to zapraszam do mnie, na blog recenzencki: http://rozenksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz obłędnie! Jestem pod wrażeniem. Na pewno będę tu wpadać! Bardzo, ale to bardzooo mi się podoba, zwłaszcza, że ja kocham książki fantasy i przeczytałam ich wiele ;). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń